Noc z 11. na 12. listopada. Czwarta nad ranem. Vilniaus gatvė lub coś koło tego. Idziemy. Śpiewamy. Śpiewamy Mazurka Dąbrowskiego. Nie, to nie ja wymyśliłem. Cztery zwrotki. Powtarzamy refren za każdym razem. Słyszy nas cała dzielnica. Mogliśmy zginąć, wiem. Żyjemy. Jesteśmy cali i zdrowi. Ktoś tylko podbiegł i poprosił o ogień.
A ogień był w nas!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz