Švyturys Baltas na szafce przy łóżku, Švyturio Šviesusis Alus przy lampce nocnej, Švyturys Nefiltruotas pod stołem, wreszcie Švyturys Stipriausias na parapecie wygląda z okno lepszego jutra. Oto i kolorowa rzeczywistość pewnego małego pokoiku jednego z otoczonych lasem akademików, zgromadzonych gdzieś pomiędzy grzybami i dziuplami przy alei Saulėtekio.
Deszcz leje w całym Wilnie i jeśli nawet nie uniemożliwił dzieciom, dzierżącym dumnie w dłoniach przeróżnych gatunków kwiaty, dotarcia na pierwsze szkolne zajęcia, to z pewnością ograniczył wizyty kontrolerów w skrzypiących trolejbusach. Kanar istotnie lepiej znosi słońce, a krótka pogawędka w jedynie trzech językach z „ptasią” parą w słońcu uchodzącego sierpnia stała się naszym udziałem.
I tylko oczy przeuroczych Litwinek, czy to słońce czy deszcz, wytrzeszczają się urokliwie gdzieś w głębi wileńskich trolejbusów i już oto przysparzają niewypowiedzianej radości dwóm studentom z odległej o milion lat świetlnych Polszy.
Deszcz leje w całym Wilnie i jeśli nawet nie uniemożliwił dzieciom, dzierżącym dumnie w dłoniach przeróżnych gatunków kwiaty, dotarcia na pierwsze szkolne zajęcia, to z pewnością ograniczył wizyty kontrolerów w skrzypiących trolejbusach. Kanar istotnie lepiej znosi słońce, a krótka pogawędka w jedynie trzech językach z „ptasią” parą w słońcu uchodzącego sierpnia stała się naszym udziałem.
I tylko oczy przeuroczych Litwinek, czy to słońce czy deszcz, wytrzeszczają się urokliwie gdzieś w głębi wileńskich trolejbusów i już oto przysparzają niewypowiedzianej radości dwóm studentom z odległej o milion lat świetlnych Polszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz